Jutro wchodzi w życie kolejny plan naszego rządu - nowa normalność. Na jakiej podstawie? Trudno powiedzieć.
Ponad miesiąc temu, pozamykano nas w domach, kazano w wielu przypadkach ograniczyć lub zawiesić działalność gospodarczą i zaczęto nas straszyć dotkliwymi karami finansowymi. Dlaczego? Bo ilość przypadków zachorowań na koronawirusa rosła i w ten sposób chciano ograniczyć liczbę przypadków oraz spowolnić zachorowania. Można się zgadzać z tym rozwiązaniem lub nie. Można wskazywać pozytywy i negatywy takiego postępowania. Można w końcu dyskutować czy zamordowanie gospodarki nie jest przypadkiem bardziej niebezpieczne niż sam wirus. Mimo wszystko, będąc nawet największym sceptykiem i przeciwnikiem rządu trzeba przyznać że ich rozwiązanie, oparte było na pewnej logice. Nie twierdzimy że prawidłowej, z pewnością nie napiszemy że to rozwiązanie było najlepszym ale… uczciwie musimy przyznać że było jednak w pewien sposób logiczne.
Dotychczasowa logika
“Rosną zachorowania, więc wprowadzamy izolacje, zmniejszamy ilość potencjalnych sytuacji do zakażenia więc zmniejszymy ilość przypadków”.
Nie jest to szczyt logicznych możliwości rozumowania, szczególnie w zestawieniu z informacjami że 3 na 4 pacjentów zaraziło się w szpitalu lub innej placówce medycznej ale nie oczekujmy też od polskiego rządu cudów. Takim cudem byłoby postępowanie tak jak rząd Szwecji którego działania można by podsumować na zasadzie:
“Dzień dobrym, drodzy obywatele, my jesteśmy politykami i nie znamy się na zarządzaniu epidemią. W związku z tym, tutaj jest grono starannie wyselekcjonowanych ekspertów. Sprawdziliśmy ich referencje, niedawno zarządzali epidemią gorączki krwotocznej, poradzili sobie na medal. W związku z tym od dziś oni mówią co mamy robić, organizują konferencje prasowe i przekaz medialny, a my dostosowujemy do tego prawo i prosimy Państwa także o stosowanie się do zaleceń. Dziękujemy”.
Wyobrażacie sobie Państwo taką sytuację w Polsce? Czy ktoś, kiedyś słyszał polityka który mówi: “nie znam się na tym”, “nie wiem”, “nie jestem specjalistą”? Oczywiście zawsze jest jakieś grono ‘ekspertów’, wskazanych przez partię, najcześciej z dala od kamer, którzy doradzają mądrym głową w sejmie… ale jacy to eksperci to już często wychodziło w przeszłości np przy katastrofie smoleńskiej i wybuchających parówkach będących modelami samolotu, jeśli ktoś jeszcze pamięta tą farsę. Wkońcu polityk musi być zawsze na pierwszym planie bo dzięki temu się lansuje w mediach i społeczeństwie.
Zaklinanie rzeczywistości
Jak pisaliśmy na początku, należy przyznać, że dotychczas była jakaś logika w działaniach. Oczywiście wśród lepszych i gorszych pomysłów pojawiały się dziwne oświadczenia, takiej jak np informacje o tym, że 20 kwietnia będzie szczyt epidemii i od tego czasu liczba zachorowań już będzie spadać. Byłaby to wartościowa informacja gdyby podano ją na przykład w połowie maja.
“Szanowni Państwo, od niemal 4 tygodni obserwujemy stałe zmniejszanie się liczby zachorowań, w związku z tym możemy przypuszczać że najgorsze mamy za sobą”.
Niestety podano ją na początku kwietnia, więc opiera się tak naprawdę o wróżby. Oczywiście, istnieją modele matematyczne i sposoby przewidywania pewnych wydarzeń jednak wszystkie one opierają się o złotą zasadę: otrzymasz tak dokładny wynik jak dokładne dane wprowadzisz. W sytuacji kiedy oficjalne dane mówią o 2’000’000 zarażonych, a inne źródła szacują, że moze być ich nawet 50 razy więcej, ciężko jest uzyskać prawidłowe dane. Badania kalifornijskie wykazały że w losowej grupie było 50 razy więcej zarażonych niż przewidywano zgodnie ze statystyką, w tym wiele osób przechodziło chorobę bezobjawowo. Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że Indie i Chiny mogły zaniżać statystyki i w międzyczasie ukazało się oświadczenie chińskich władz mówiące że w Wuhan zmarło 2 razy tyle ludzi niż początkowo podano. To tylko kilka przykładów mówiących o tym jak niedokładne są dane i jak bezwartościowe są prognozy oparte o nie. Skąd zatem rząd mógł wiedzieć już 3 tygodnie temu że po 20-stym będzie lepiej? Bo tak stwierdził i tak ma być!
Nowa normalność, nowa logika
Czy zatem faktycznie notujemy mniejszą ilość zachorowań? Oto dane z WHO [ źródło: https://covid19.who.int/ ]:
- 11 kwietnia był szczyt zachorowań - ponad 90tys osób, od tamtej pory liczba nowych zachorowań faktycznie malała.
- 69 tysięcy nowych przypadków 15 kwietnia to znacząco mniej niż w czasie szczytu. Problem jest tylko taki, że było to spowodowane świętami i mniejszą ilością przeprowadzanych testów czyli mniejsza wykrywalnością. Wiele krajów, a także WHO ostrzegają przed przedwczesnym optymizmem i odmrażaniem gospodarki. Do naszych władz niestety to nie dociera. i dalej idą zgodnie z planem.
- A co w związku z tym że od 16 zachorowania znowu rosną i 18 kwietnia wykryto 85 tysięcy nowych przypadków? No nic, to logika, więc rządu to nie dotyczy.
Twarde podsumowanie
Rząd sam siebie wpędził w pułapkę, bowiem są tylko dwa wytłumaczenia:
-
albo zamknięcie gospodarki było złym, nieprzemyślanym ruchem, który spowodował niewyobrażalne straty ekonomiczne i miał nikły wpływ na faktyczną, zmniejszoną liczbę zachorowań a wszystkim przedsiębiorcą i ludziom pozbawionym zarobku należą się teraz odszkodowania wypłacone z pensji polityków...
-
albo zamknięcie było prawidłowe, jednak trwa za długo, ludzie przestają płacić podatki więc rząd otwiera wszystko, zachowując przy tym jakieś pozory planu. Niech Polacy się zarażają i umierają, byleby pracowali i płacili daniny, bo władza ma ich tak naprawdę gdzieś...
Opcji pomiędzy nie ma, tym bardziej że sam Minister zdrowia mówił że wirus prawdopodobnie będzie z nami co najmniej do grudnia lub dłużej. Tak więc wygląda logika i logiczne wyjścia. Co na to rząd? Twierdzi że wszystko jest ok, tak miało być, taki jest plan, tak go będziemy realizować… A że nie ma w tym krzty logiki, minimum odpowiedzialności czy zdrowego rozsądku? No cóż, takie są efekty kiedy uczymy się w Szkole z TVP.
Plan nowej normalności, znajdą Państwo pod linkiem: